Konie to praca, ale też i życie...
Od 10 lat pracuję naukowo i dydaktycznie na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej SGGW w Warszawie i obecnie kończę pracę doktorską.
Od 6 lat prowadzę własną praktykę weterynaryjną dla koni Red Horse Veterinary.
Na przestrzeni ostatnich 2 lat przeprowadziłam kilkanaście webinarów online na temat opieki nad końmi, w których wzięło udział ponad 250 osób.
Wykładałam na konferencjach zagranicznych (Holandia, Włochy, Niemcy, Hiszpania) i krajowych oraz na innych uczelniach weterynaryjnych (Portugalia, Macedonia, Izrael). Jestem autorem ponad 30 artykułów naukowych w czasopismach branżowych oraz popularnonaukowych krajowych i zagranicznych. Specjalizuję się w anestezjologii koni, a moją pasją są stomatologia i okulistyka. Uczę również w języku angielskim. Konno jeżdżę od dziecka. Posiadam dwa swoje konie, dwa psy i dwa koty.
LISTA MOICH PUBLIKACJI, szkoleń i udział w konferencjach
Wielu ludzi pyta mnie dlaczego zostałam lekarzem weterynarii – tak naprawdę zwierzęta towarzyszyły mi zawsze. Od najmłodszych lat po domu biegały psy, a mając zaledwie kilka lat już wsiadałam na kucyki. To właśnie konie stały się osią mojego życia w bardzo naturalny sposób – dzięki pasji mojej Mamy. Na początku szkoliłam się w jeździe konnej, po czym już ponad 20 lat temu stałyśmy się właścicielkami dwóch koni, araba i angloaraba, które towarzyszą nam do dziś.
Tak długotrwała więź z końmi zaowocowała dogłębną znajomością ich potrzeb i psychiki. Z jednej strony startowałam na konkursach ujeżdżenia i skoków, trenowałam konie różnych ras i charakterów. Z drugiej - pracowałam w stajni, zajmowałam się opieką nad końmi o rożnych charakterach i potrzebach, uczyłam się o żywieniu, warunkach środowiskowych, obserwowałam ich relacje ze sobą i z ludźmi. Kolejnym krokiem były kursy psychologii koni – Silversand Natural Horsemanship. Do dziś najbardziej relaksującym zajęciem jest spacer po lesie na moim arabie.
Weterynaria była logicznym i naturalnym dla mnie wyborem, abym mogła robić coś, co lubię. Ukończyłam studia na wydziale Medycyny Weterynaryjnej na SGGW w Warszawie w 2012 roku. Nie przeszkadzało mi to kontynuować pasji jeździeckiej, natomiast w wakacje wyjeżdżałam też na staże, aby rozwinąć wiedzę weterynaryjną, a przede wszystkim umiejętności. W ten sposób znalazłam się w Belgii (Dierenkliniek de Morette, Dierenkliniek de Bosdreef), Janowie Podlaskim (dr Karcz), Gliwicach (dr Golonka), Służewcu (dr Samsel). Jednocześnie podczas roku akademickiego uczęszczałam do Szpitala Koni na Służewcu oraz Lecznicy Małych Zwierząt, aby mieć stały kontakt z praktyką lekarską.
Wraz ze zbliżającym się końcem studiów długo wahałam się, czy zostać w zaprzyjaźnionej Lecznicy Małych Zwierząt, jednak przywiązanie do koni zwyciężyło i postanowiłam połączyć dwie pasje: konie oraz naukę. Od 2012 roku pracuję jako asystent naukowo-dydaktyczny w Zakładzie Chirurgii Dużych Zwierząt na wydziale Medycyny Weterynaryjnej SGGW oraz jako praktyk w Klinice Koni SGGW. Lubię dzielić się swoją pasją ze studentami, ciągle też zgłębiam tematy najbardziej mnie interesujące w medycynie koni – anestezjologię i okulistykę. W tych tematach pragnę również zawrzeć swoją pracę doktorską. Obecnie realizuję grant naukowy ze wsparciem International Veterinary Association of Pain Management z USA, w którym poszukuję nowych metod monitorowania znieczulenia ogólnego koni poprzez analizę pracy mózgu.
Praca na rodzimej uczelni zaowocowała publikacjami w czasopismach branżowych. Miałam również okazję pogłębić swoją wiedzę na kursach, konferencjach i stażach zagranicznych. Ponieważ posługuję się płynnie językiem angielskim, od początku mojej pracy prowadzę zajęcia dla studentów anglojęzycznych oraz współpracuję z wydawnictwem Medical Tribune w zakresie tłumaczeń specjalistycznych i brytyjską firmą VetPD, organizującą szkolenia z medycyny koni.
Lata rozwoju zawodowego pozwoliły mi stworzyć własną praktykę weterynaryjną, w ramach której specjalizuję się w medycynie koni.
W czasie wolnym zajmuję się swoimi zwierzętami, podróżuję po świecie i po Polsce, szczególnie ukochałam Bieszczady. Równie odprężająco działa na mnie muzyka oraz europejskie kino. Wieczorami, gdy akurat nie jestem u pacjentów, chodzę z moimi psami na długie spacery. Uwielbiam otaczać się roślinami.